„… i światłem stanie się mrok” (2004)
Płaczą jesienią
gałęzie liści
tęskniąc za wiosną
tęskniąc za latem
zasypane osamotnieniem
zimy
drżą w chłodzie nocy...
***
Płatkiem śniegu
tańczącym nad ziemią
paciorkiem różańcowym
przytulonym do dłoni
na mrozie
i tchnieniem serca
jednym słowem
kocham
modlę się do Ciebie
na skróty
***
Płoną nasze dni
odchodzą szybko
trawione ogniem...
życie wielu biegnie
bez Boga
miłość spychana jest
na margines wierszy
od święta
a ludzie budują
bolesne zamki
na ruchomych piaskach
***
Pochylam sie nad kwiatem
deszczowym
dotykam wzrokiem
barw motyla
życie to chwila...
Trzeba się spieszyć...
by kochać
oddychać głęboko
i chłonąć każdą
deszczu kroplę
i łaską zmoknąć Bożą
więc modlę się
i moknę
***
Pochylam się nad życiem
jak dom stary
coraz bardziej wrośnięty
w ziemię
pobielony upływającym czasem
potokiem z góry
niosę na sobie płaszcz
przeciwnego wiatru
przemoknięty nadzieją...
Kocham stare domy
z małymi oknami...
z dużym widnokręgiem
***
Pochyliłem się ku ziemi
i zrozumiałem że ja też jestem
ziemią duchową
Bóg sieje nie niej swe ziarno
a ja mam rodzić oczekiwany
owoc...
daj Panie by moja ziemia
nie była zagłuszona przez chwasty
ale rozkwitała i owocowała miłością...
***
Poeci
są taternikami
Twojej miłości
wspinają się
na jej szczyty
po łańcuchach słów
by ze szczytów miłości
opisać piękno tego
i tamtego świata...